„Rodzic najlepszy pod słońcem. Cztery kroki do szczęśliwego dzieciństwa Twojego dziecka.” Edyta Zając
Wydawać by się mogło, że jest to książka tylko dla rodziców, w dodatku dzieci mających nie więcej jak 10 czy 12 lat. Nic bardziej mylnego. Choć książka ta została napisana dla „posiadaczy” małych dzieci, tak naprawdę każda osoba może z niej wynieść dużo dobrego dla siebie. Co w niej jest takiego, że sprawia, że chcę Was zachęcić do jej przeczytania? Dlaczego w ogóle o niej piszę, skoro mówiłam, że już nie będę pisać żadnych recenzji? Sami za niedługo się przekonacie.
Polecam
Wpis ten klasyfikuję w kategorii Osobiste, ponieważ to polecenie książki jest dla mnie sprawą osobistą. To dzięki autorce tej książki rozpoczęłam przygodę z blogowaniem pod szyldem Optimismo Compartido (dla tych którzy nie wiedzą: było już w moim życiu kilka innych blogów) i to dzięki niej nie poddałam się jeszcze, mimo ciągłych przeszkód. Zawsze szczerze kibicuję każdemu jej projektowi, więc nie wyobrażałam sobie, żeby nie przeczytać jej książki. Dwie poprzednie, „30 dni do zmian” oraz „30 dni do zmian w związku”, oczywiście przeczytałam i również je Wam polecam. Jeśli w wycieczce na inną planetę mogłabym wziąć tylko jedną książkę rozwojową, na pewno byłaby to jedna z tych 3 książek. Najlepiej wszystkie trzy, ponieważ każda z nich rozwija nas w innym obszarze.
Dlaczego ta książka?
Już od wstępu człowiek może wiele dowiedzieć się, nie tylko o swoich dzieciach, ale i o sobie samym. Edyta w piękny sposób opisuje współczesne problemy z jakimi przyszło nam się zmagać. Tak naprawdę nie tylko w kwestiach rodzicielstwa. Wszystko o czym pisze jest bliskie memu sercu i opisuje to w taki sposób, jakby chciała uporządkować wszystkie moje myśli, które gdzieś się pogubiły.
Przypisy
Bardzo podoba mi się to, że w książce są przypisy. Dzięki temu książka ta to nie jest tylko zbiór myśli w temacie rodzicielstwa, lecz są to również badania i inne książki. Dzięki temu po pierwsze wiemy, że autorka poświęciła trochę czasu na przestudiowanie tematu, a po drugie możemy poszerzyć swoją wiedzę w danym temacie o te rzeczy, które w tych przypisach się znajdują. Dodatkowo Edyta również zamieszcza tam swoje osobiste polecenia, dzięki którym możemy więcej przeczytać na różne tematy, nawet takie totalnie nie związane z rodzicielstwem, a idealnie wpisujące się w rytm działań i sposób myślenia. Są też różne cytaty, dłuższe i krótsze, różnych autorów i z różnych książek. Dzięki temu również może wydłużyć się nasza lista „książek do przeczytania” i to nie tylko tych naukowych, bo dopisałam do swojej listy również powieści i poradnik. ; )
Wyjaśnienia
Książka ta to nie jest zbiór porad. To wyjaśnienia różnych złożonych procesów w prosty sposób. To przedstawienie różnych punktów widzenia, różnych rzeczywistości. Autorka pokazuje różne problemy i daje sposoby ich rozwiązania. Oczywiście sami również możemy wymyślić metody na różne problemy na podstawie wszystkich wyjaśnień. Jednak to, że niektóre z nich są „podane na tacy” daje nam możliwość skorzystania od razu lub zaczerpnięcia inspiracji do znalezienia własnych sposobów.
Ekspert
Edyta pisze w sposób przyjemny i lekki, ale przy tym jest bardzo rzeczowa. Nie boję się powiedzieć, że jest ekspertem, który pisze w danym temacie, bo nie tylko jest psychologiem, ale również matką trójki dzieci. Sama, jak mówi, wychowuje dzieci w sposób szanujący zarówno dzieci, jak i siebie oraz swojego męża. Myślę, że robi wszystko, żeby być swoją wersją rodzica najlepszego pod słońcem. W książce przedstawia wiele użytecznych informacji oraz sposobów działania. Tu nie chodzi o podstęp wobec dziecka, instrukcję obsługi, tylko pomoc w radzeniu sobie. Ale nie radzeniu sobie z dzieckiem, tylko z rzeczywistością i z nami samymi. W końcu dziecko nie jest ani zabawką, ani zadaniem do odhaczenia. Jest współtowarzyszem naszej podroży, jaką jest życie.
Filiżanka
Uwielbiam to porównanie. Nasza pozytywna energia, jako płyn wypełniający piękną filiżankę, dla mnie oczywiście jest to pyszna, aromatyczna kawa… Ta pozytywna energia w ciągu dnia gdzieś znika, ale od nas samych zależy, czy uda nam się w jakiś sposób z powrotem uzupełniać tę filiżankę, żeby nie została pusta. Ta metafora filiżanki jest ze mną za każdym razem, gdy jest mi ciężej, gdy nie mam cierpliwości, gdy się złoszczę. Przypominam sobie o filiżance, widzę, że staje się pusta i szybko wymyślam sposób, aby choć trochę podreperować stan mojej pysznej kawy w tej filiżance.
Rośliny
Drugim świetnym porównaniem, które również głęboko będzie w mojej głowie jest porównanie dbania o relację z dzieckiem do pielęgnowania roślin. To od nas-rodziców zależy, czy chcemy odwalić robotę zwaną odchowaniem dziecka, czy raczej zależy nam na pięknej relacji, która przetrwa lata. Są ćwiczenia pomagające „nawozić”, dostarczać czegoś dodatkowego ponad to co jest niezbędne, tak jak dla roślin niezbędne są woda i słońce.
„Więź z dzieckiem nie powstaje w ciągu jednorazowego wyjścia z nim na lody, ale wtedy, gdy toczy się Wasze życie.”
Nie tylko rodzic
Książka tak mocno „wchodzi” w myśli, że aż z emocji może nam się chcieć płakać czy śmiać. Tyle różnych emocji może wywołać samo jej czytanie, a jeszcze więcej przemyślenia nad różnymi kwestiami oraz odpowiadanie na zadawane przez Edytę pytania. Pokazuje, że nie samym „rodzicem” rodzic żyje i że trzeba mieć swoje marzenia. Świetnie się również wpasowuje w moje „El viaje que se llama” (Podróż, która się nazywa…”) fakt, że sama autorka twierdzi, że „realizowanie marzeń i celów jest podróżą”. Fajnie się czuję, że nie tylko ja uważam, że wiele rzeczy w życiu możemy rozpatrywać jako podróż. Dodatkowo Edyta wspomina o bardzo szczegółowo opisanej na blogu „Najlepszej wersji siebie”, czyli projekcie, dzięki któremu zaczęła się moja praca nad sobą. Również Wam polecam wzięcie udziału w tych ćwiczeniach i opracowaniu swoich własnych celów harmonijnego rozwoju.
Kalendarz
Co ciekawe, dzięki książce Edyty możemy zapełnić trochę nasz kalendarz Optimismo Compartido. Jest tu wiele pomysłów na spędzanie czasu (z rodziną, z dziećmi i w samotności). Są pomysły na zapełnienie celów miesięcznych, dzięki listom przeżyć na dany miesiąc. Tak, jak już wspominałam, są książki do przeczytania. Są cele długo i krótkoterminowe. Jest wszystko, co pozwoli nam lepiej żyć w tym świecie pełnym chaosu.
Choć wiele kwestii dotyczy rodziców, jest napisane o dzieciach, myślę, że z powodzeniem nie-rodzice skorzystają na wielu ćwiczeniach i przemyśleniach. Tak naprawdę idealnie do tego nadaje się książka „30 dni do zmian”, ale dzięki „Rodzicowi najlepszemu pod słońcem” osoby, które nie mają dzieci lepiej zrozumieją otaczającą ich rzeczywistość. Gdybym sama przeczytała tę książkę przed urodzeniem dziewczynek pewnie mniej krytycznie podchodziłabym do rodziców dzieci odstawiających histerię w sklepie…
K.
Ps. Już pojawiły się na moim blogu dwa wpisy z Edytą w roli głównej: wywiad oraz wpis polecający jej bloga.
0 komentarzy