Carlos Ruiz Zafón – Cmentarz Zapomnianych Książek
Jak wiesz, ostatnio byłam w Barcelonie. Piękne miasto, które chciałam odwiedzić ze względu na „Katedrę w Barcelonie” Ildefonso Falconesa. Nie będę pisać o tym mieście, o wiele lepiej to zrobiła już wielokrotnie Natalia z Tasteaway, która w Barcelonie była też dzień po mnie. I to właśnie Natalia w jednym z wpisów przypomniała mi, że przecież Barcelona nie powinna mi się kojarzyć przede wszystkim z Falconesem, a właśnie z Zafonem. I tak przypomniałam sobie o wpisie, który kiedyś napisałam, ale go nie opublikowałam.
Labirynt
Jedną z książek, która do mnie dotarła była „El laberinto de los espíritus”, tj. „Labirynt duchów” Carlosa Ruiza Zafóna, czyli czwarta część cyklu „Cmentarz Zapomnianych Książek”. Obiecałam sobie wtedy, że nie siądę do tej książki, póki nie przeczytam ponownie wszystkich trzech poprzednich. Czytałam je, jak tylko wychodziło tłumaczenie w Polsce (czyli na przestrzeni 7 lat, od 2005 do 2012 roku). Nie do końca pamiętałam już, co, kto, gdzie i jak. Autor za każdym razem podkreśla, że książki te można czytać w dowolnej kolejności i tak naprawdę nie przeczytanie poprzednich części nie sprawia, że czytelnik się pogubi. W zupełności się z nim zgadzam. Jednak ja chciałam przeczytać to po swojemu, czyli w sposób zaplanowany i zorganizowany 😊
Zafón
Carlos Ruiz Zafón to taki autor, którego książki można czytać w kółko i nigdy się nimi nie zmęczyć. Przeczytałam wszystkie, zarówno jego powieści dla młodzieży jak i te z cyklu Cmentarza Zapomnianych Książek. Jestem zachwycona: fabułą i stylem (choć w oryginale przeczytałam tylko tą najnowszą książkę, więc w sumie mogłabym raczej mówić, że podoba mi się styl, w jaki jego książki zostały przetłumaczone na język polski).
Barcelona
Cmentarz Zapomniany Książek przenosi nas do Barcelony za czasów wojny i z biegiem stron podróżujemy między latami, aż do czasów jak najbardziej nam współczesnych (no dobrze nie nam wszystkim, ponieważ dla niektórych 1992 to jak epoka kamienia łupanego). Pokazuje nam Barcelonę mroczną, tajemniczą, taką, jaką ciężko jest zobaczyć turyście podczas jej zwiedzania. Po przeczytaniu książek bardzo zapragnęłam wrócić do Barcelony i spojrzeć jeszcze raz na te wszystkie miejsca, które gdzieś tam mi przemknęły podczas zwiedzania, ale teraz chciałabym na nie spojrzeć w zupełnie inny sposób. Uwielbiam książki, dzięki którym mogę poznać moją Hiszpanię, chodzić wraz z bohaterami ulicami różnych miast i poznawać je na odległość, skoro nie jestem w stanie podróżować tyle, ile bym chciała.
Książka
Co mnie jeszcze właśnie bardzo urzeka w tej serii to motyw książek, pisania książek, odnajdywania ich, chodzenia ich śladem. Pamiętam, że za każdym razem (i w 2005 kiedy czytałam pierwszą część i teraz) mocno zastanawiałam się, czy takie rzeczy są możliwe, takie „biblioteki”, gdzie można spotkać jakieś unikaty, książki przeklęte, książki zakazane, książki, których nikt nie chciał przeczytać, albo chciał przeczytać za bardzo. Bardzo lubię chodzić do antykwariatu i lubię ten zapach starych książek. Ciekawe jak muszą pachnieć miliony starych, zapomnianych książek.
Wrażenia
Nie chcę się rozwodzić nad fabułą czy bohaterami, nad rodziną Sempere, Alicją Gris, Fermínem, księgarzem Barceló i wszystkimi innymi bohaterami i ich historiami, ponieważ to już zrobiło wiele osób przede mną pisząc sponsorowane i te niesponsorowane recenzje na swoich blogach. To, że polecam Cmentarz Zapomnianych Książek jest wiadome, tak jak to, że polecało go już wiele osób przede mną, tak więc, nie zdradzając żadnych szczegółów, zachęcam do czytania. Chciałabym tylko dodać, że czwarta część zrobiła na mnie największe wrażenie i te prawie tysiąc stron przeczytałam bardzo szybko (jak na ilość posiadanego czasu) i nie wiem czy jest to spowodowane faktem, że ta książka i jej fabuła jest naprawdę tak dobra i wyróżniająca się spośród innych części czy powodem tego jest czytanie książki w oryginale. A to, że kocham hiszpański chyba już wiesz 😊
K.
0 komentarzy