Wywiad z Weroniką z PlanetaJęzyków. Nauka języka hiszpańskiego.
To pierwszy wywiad z serii nauki języka hiszpańskiego. Będę pytać różne osoby, które znają hiszpański o powody, dla których zaczęły się go uczyć. Część z tych wywiadów będzie tylko w formie pisemnej, a część również w formie podcastów. Jeśli w końcu polubię się z kamerą – będą również wywiady na Youtube.
Dzisiaj chciałam Was zaprosić na wywiad z Weroniką.
Wersja wywiadu do odsłuchania jest dostępna na SoundCloud.
Weronika jest coachem językowym. Prowadzi bloga planetajezykow.com na którym znajdziecie wpisy oraz podcasty i nagrania wideo pomocne w ogarnięciu się, jeśli chodzi o naukę języków. Prowadzi lekcje online z nauki języków obcych i w ten sposób pomaga osobom chcącym bardziej na własną rękę nauczyć się jakiegoś języka obcego. Ja na Weronikę „trafiłam”, gdy robiła hiszpański challenge, ucząc się hiszpańskiego od podstaw w 3 miesiące.
Zaczynajmy…
Hola Weronika. ¿Qué tal estás?
Hola Klaudia, estoy bien, ¿Y tú?
Muy bien, gracias. Na wstępie powiedziałam już parę słów o Tobie, ale chciałabym żebyś miała też możliwość opowiedzenia troszeczkę o sobie, także oddaje tobie Głos.
Cześć, witam was bardzo serdecznie. Nazywam się Weronika i prowadzę stronę planeta języków.com Na tej stronie znajdziecie masę różnych inspiracji do tego: jak uczyć się jeszcze skuteczniej, a czasami może dla części z was jak w ogóle nauczyć się języka. Bo języka może nauczyć się każdy, jeżeli tylko zna odpowiednie metody. Ja się właśnie w tym specjalizuje, aby szukać metod skutecznych, ale i też fajnych po to, żeby ta nauka była pełna radości, a nie tylko taką męczarnią i taka. Bo tak być nie musi.
Przejdźmy sobie więc do naszych pytań związanych z nauką języka hiszpańskiego. Powiedz mi, kiedy i gdzie miałaś ten pierwszy kontakt z językiem hiszpańskim? Domyślam się, że nie było to na #hiszpańskiChallenge teraz na początku tego roku.
No prawie że był. Ja z hiszpańskim nie miałam właściwie nic do czynienia. Kiedyś miałam taki epizod bardzo krótki, o którym chyba mówiłam w jakimś filmie na YouTubie. Pomyślałam sobie „nauczyłabym się hiszpańskiego” i kupiłam sobie nawet jakąś książkę. Trwało to może z 5 dni, bo pamiętam, że nawet tę książkę otworzyłam. Jednym z pierwszych rozdziałów była odmiana czasownika i tam były takie dwa słowa, które mi się nie spodobały: nosotros vosotros. Jakoś nie spodobało mi się to. I to było chyba tyle, jeżeli chodzi o naukę hiszpańskiego. Czyli jak możecie zobaczyć, moja motywacja nie była na zbyt wysokim poziomie w tamtym momencie. W zeszłym roku obejrzałam serial „Dom z papieru” i oni tak mówili, że mi się tak spodobało, że zupełnie inaczej odebrałam hiszpański i pomyślałam sobie „No nie, teraz to ja się muszę nauczyć”. Rozplanowałam i zaczęłam.
Czyli można powiedzieć, że żadnej miłości od pierwszego wejrzenia u Ciebie nie było? Od drugiego może? Czy jest to dla Ciebie język, który powiedzmy kochasz czy raczej uczysz się go z przymusu? Jak to u Ciebie wygląda?
Nie, żadnego języka nie uczę się z przymusu. Powiem wam, że z hiszpańskim bardzo szybko wpadłam po uszy. Z innymi językami zajmowało mi to więcej czasu, bo może podchodziłam też do tego mniej emocjonalnie. Hiszpański tak mnie dopadł, że to jest szaleństwo. Cokolwiek ma z hiszpańskim i z Hiszpanią związek to bardzo jestem w to wkręcona. Tak naprawdę dopiero wraz z tym jak zaczęłam się uczyć to zaczęłam wszystko odkrywać. Nigdy nie słucham za bardzo hiszpańskiej muzyki. Teraz non stop. Nigdy nie interesowałam się kinem hiszpańskim. Teraz cały czas coś oglądam po hiszpańsku, czy to filmy czy seriale. Mówię to w wielkim sekrecie, ale hiszpański na tyle mi zawrócił w głowie, że dotychczas moim ukochanym językiem był portugalski, ale niestety portugalski trochę stracił. Moje serce wypełnia w dużej mierze teraz hiszpański. Nie wiem co takiego jest w tym języku, ale coś musi być, bo chyba nie jestem jedyna z tą chorobą.
Zdecydowanie, jest nas więcej. Trochę już odpowiedziałaś na moje kolejne pytanie: Co sprawiło że pokochałaś ten język? Czy jest też coś co Cię zdemotywowało w nauce tego języka?
Język jako język sam w sobie nie ma dla mnie jakich cech „pro” czy „anty”. Nawet mam wrażenie, że w każdym języku jest taka energia i ta energia Hiszpanii jest taka pozytywna. Nawet jak ktoś nie uczy się hiszpańskiego to to widzi. Hiszpania wydaje mi się taka słoneczna. Nie tylko dlatego, że mają dużo słońca, bo moje doświadczenia z Hiszpania są odwrotne. Pewnie o tym jeszcze później pogadamy. Ale samo podejście Hiszpanów, to jaki mają tryb życia, jaką mają taką codzienną radość, myślę, że to w tym języku widać. Ten język też jest pełen energii. To nie jest język, który jest cichutki, spokojny i coś tam się mówi pod nosem. Mnie się podoba taka dynamika, że zawsze coś się dzieje, ta głośność. Ja uważam, że Hiszpanie są głośni. Często się mówi, że najgłośniejszy naród to Włosi, ale ja bym się spierała. A i o Portugalii mam takie zdanie, że jednak to co dla nas jest krzykiem, dla nich jest normalnym mówieniem. Jakoś mnie to przyciąga. Myślę, że taki też mam moment w życiu, że po prostu tego mocno potrzebuję. W tej chwili wszystko lubię w hiszpańskim. Nie mam takich rzeczy, które sprawiają mi trudność, a wręcz inaczej. Jak jest coś trudniejszego, to tym bardziej mnie to cieszy i myślę sobie „Wow, to takie inne”. Także wszystko jest na plus na razie.
Czyli hiszpańskiego, można powiedzieć, uczysz się według wszystkich swoich zasad, które próbujesz wpoić swoim uczniom? Tak, jak uczysz się też innych języków?
Tak, nawet sam #hiszpańskiChallenge był taki. Ja postanowiłam, że się nauczę, więc i tak bym się zaczęła uczyć. I tak by się to na pewno wydarzyło. Natomiast ja też postawiłam sobie taki punkt honoru. Bo to było po drugiej edycji kursu Language Master, który teraz jest w ciągłej sprzedaży, więc już tego tak nie mierze. Ale wtedy postanowiłam sobie, że ja wezmę wszystkie te zasady i będę je testować, bo też chciałam mieć stuprocentową pewność, że ten produkt naprawdę bardzo dobrze działa. Pokazywałam też co się dzieje. To mi przyniosło ulgę. Widziałam, że docieram tam, dokąd chcę, a z drugiej strony, nie spodziewałam się, że nabierze taki obrót, że po prostu będę miała takiego bzika później na punkcie hiszpańskiego.
Czy widzisz jakieś zalety dla siebie pozajęzykowe z tego, że się zaczęłaś uczyć tego języka?
Ja w ogóle mam taką teorię, że nauka języka jest bardzo rozwojowa. Do tego zachęcam na planecie języków, Nie tylko dlatego żeby później mówić w różnych językach albo w tym wymarzonym języku, tylko dlatego, że mam wrażenie, że to bardzo otwiera nasz umysł. Nabieramy pewnych cech danego narodu. To my wybieramy, jakich cech nabieramy. Myślę, że każdy język nam niesie to, co najfajniejsze z danego narodu. Są jakieś cechy charakterystyczne, niektóre mogą nam opowiadać, inne nie. Ja sobie zawsze biorę to, co mi się najbardziej podoba, co mnie najbardziej ujmuje. Mam wrażenie, że hiszpański daje mi taką właśnie energię, nieprzejmowanie się głupotami. Czasami jest tak, że potrafimy się nakręcić, że coś się stało i że to wielka, straszna sprawa. A wcale tak nie jest. Takie luzowanie, takie cieszenie się z życia to to, co Hiszpanie mi dają. Mówi się popularnie: „mañana mañana”. To, co trudne, to zastanowimy się nad tym później. A dzisiaj cieszmy się, bo prawda jest też taka, że nie wiemy, ile nam pozostało dni na tym świecie. Cieszmy się każdym dniem, żeby było fajnie, żeby czerpać radochę z różnymi drobnych rzeczy. Mam wrażenie, że Hiszpanie to robią i to sobie od nich biorę, tak pozajęzykowo.
Powiedz mi, jakimi metodami w ogóle uczysz się języka? Czy są to korepetycje czy idziesz tylko według swojego schematu kursu i nie masz kontaktu z żadnym korepetytorem? Jak to wygląda?
Ja od samego początku w #hiszpańskiChallenge, bo chyba w drugim tygodniu, chodziłam na konwersacje z native’m. Było to dosyć zabawne na początku, bo domyślacie się, że było ciężko. Dobrze wybrać cierpliwego native’a, bo wiadomo początek nie jest dosyć ciekawy. Wiadomo, ja próbowałam coś powiedzieć, a to w ogóle nie było to. Na początku to było 2 razy po pół godziny, bo jak zaczynasz to wiadomo, pół godziny to jest max. Później dosyć szybko się okazało, w 6-7 tygodniu, że te pół godziny nam nie starcza, więc przeszłam na 45 minut. Później, kiedy się zakończył to chciałam mieć częściej, a krócej. Czyli chciałam mieć 3 razy w tygodniu po pół godziny, ale okazało się, że te pół godziny naprawdę jest za mało, więc znowu wróciliśmy do 45 minut. Spotykamy się tyle, na ile czas pozwala. Ja zakładam, że zawsze mam 2 dni w tygodniu hiszpański. To są konwersacje, ale przyznam szczerze, że jak mam różnego rodzaju pracowe zawirowania i na przykład dużo wyjeżdżam to podczas wyjazdów odpada hiszpański. Raz w tygodniu to i tak jest minimum, kiedy mam kontakt z lektorką. Jest to native. Myślę, że to też jest taki trochę game changer, bo jeżeli w pierwszym tygodniu, czy w drugim tygodniu zaczynasz rozmowę z native’m to nie korzystasz z najpopularniejszej wymówki: skoro nie wiem, jak powiedzieć, to powiem jej po polsku i mi podpowie. Tylko kombinujesz wszystkimi siłami. Prawda jest taka, że niewiele potrafisz powiedzieć. Nie czarujmy się. Czytasz sobie na przykład parę słówek, po to tylko, żeby coś tam móc powiedzieć i kiedy zrobisz taki przełom od razu to myślę, że to jest ogromna różnica później w tym jak szybko idziesz do przodu na dalszych etapach.
I jeszcze takie dwa pytania językowe na koniec. Co sprawia ci największy kłopot w nauce hiszpańskiego? A co jest dla Ciebie najłatwiejsze?
Myślę, że nie mam kłopotów z jednego względu. Nie dlatego, że jestem wyjątkowa i mam farta, że nie mam problemów, tylko dlatego, że jak się zakochasz w języku, to nic nie jest dla Ciebie problemem. Z reszta daleko szukać. Jak się w kimś zakochasz, to na początku widzisz tylko jego zalety i nawet dziwne zachowanie nie sprawia, że zapala Ci się czerwona lampka w głowie. Jesteśmy zakochani i jest to myśl wiodąca. O ile może w związkach międzyludzkich to jest nieszczególnie fortunne, to w języku jest świetne, dlatego że każde wyzwanie, które się pojawia po prostu uznajesz, że jest ciekawe, inne i zaczynasz się tym cieszyć. To nie jest dla Ciebie kłopotem. Nie mogę sobie przypomnieć tego, żeby była taka sytuacja, która jakoś mnie zatrzymała, ale na pewno myślę, że jest to kwestia podejścia. A co lubię? Co jest najłatwiejsze? Bardzo łatwo mi się otaczać językiem, czego się nie spodziewałam. Hiszpański to jednak nie angielski, angielski jest wszędzie. Byłam miło zaskoczona, że hiszpańskiego jest też bardzo dużo w różnych miejscach. Myślę tu o filmach i serialach. Wiadomo, że każdy kraj ma jakieś kino, więc można oglądać. Nie każde jest tak samo dostępne, a jednak z hiszpańskim nie ma żadnego problemu. Muzyka też jest bardzo łatwo dostępna, jak i materiały. To otaczanie się językiem jest dla mnie łatwiejsze niż myślałam.
Powiedz mi jeszcze, gdzie udało Ci się już być w Hiszpanii? Jakie miejsca polecasz odwiedzić?
Mam dwa doświadczenia. Jedno na plus, a drugie na przeciętny plus. Pierwszy raz w Hiszpanii byłam 2-3 lata temu i byłam na Gran Canarii. To jest absolutnie na plus, nie mam żadnych pytań. Byłam w terminie takim też późnawym jak na polskie warunki, bo był to albo wrzesień albo październik, ale była super pogoda, super warunki, piękna wyspa. Ja w ogóle lubię wyspy, a to była pierwsza moja wyspa hiszpańska, więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Byłam natomiast bardzo zadowolona. Drugi mój kontakt z Hiszpanią, jeśli chodzi o podróże był w tym roku, kiedy to po zakończeniu #hiszpańskichallenge akurat mi się udało spędzić parę dni w Galicji. Natomiast było to doświadczenie o tyle średnie, że bardzo nie utrafiłam w pogodę, do tego stopnia, że deszcze grady i niska temperatura utrudniały mi cokolwiek doświadczyć i dużo zobaczyć. Pogoda mnie trochę ograniczyła. Natomiast było to zupełnie inne doświadczenie pod tym względem, że już wtedy mogłam pogadać i to było dla mnie super. Jedno z najpiękniejszych uczuć moim zdaniem w życiu, kiedy nawet zrobisz banalną rzecz, ale wejdziesz w ten kontakt i to nie jest kontakt z twoim lektorem, którego trochę znasz i on się do Ciebie dostosowuje, mówi wyraźnie. Tylko spotykasz człowieka na ulicy no i z nim porozmawiasz i to jest osoba, która zakłada, że rozumiesz. Chce po prostu z Tobą rozmawiać normalnie jak ze swoimi. To było dla mnie fajne, że mogę już pogadać. Podsłuchiwałam ludzi na przykład przy stolikach obok w restauracjach i tak dalej, bo chciałam jak najwięcej zaczerpnąć z tego języka.
Właśnie miałam powiedzieć, że w Galicji to raczej ciężko o dobrą pogodę. To trzeba sobie ustrzelić. Czyli jednym słowem Twoje podróże się na Galicji nie kończą, będziesz odwiedzać Hiszpanię?
Nie, jest marzenie takie największe pojechać do Barcelony. Nie wiem dlaczego zawsze ta Barcelona mi tak po głowie chodziła, nawet zanim jeszcze w ogóle zachorowałam na hiszpański. Ale tak, to będzie moja kolejna opcja.
W takim razie życzę w najbliższym czasie zwiedzić Barcelonę. Dziękuję Ci bardzo za ten wywiad. A was Zapraszam na stronę Weroniki planetajezyków.com oraz na jej profil na Instagramie i na Facebooku. !Hasta Luego!
!Hasta Luego!
0 komentarzy