fbpx

Planowanie podróży

Opublikowane przez OptimismoCompartido w dniu

Rozmowa z Panią, do której chodzę „na paznokcie” zainspirowała mnie do całego projektu pod tytułem „Planuję swoje wakacje”. Bo jeśli chodzi o wakacje, pierwszym, głównym podziałem ludzi w tym temacie, według mnie jest fakt, czy jeździmy na wakacje zorganizowane, czy na własną rękę. No i w sumie – ten wpis jest skierowany właśnie do tych drugich. Chcę przedstawić najpierw, jak to wygląda u mnie. Jak to wyglądało przed tym jak pojawiły się dziewczynki, i teraz, kiedy jestem mamą. Dodatkowo, zaprosiłam do udziału kilka bliskich mi blogerów, którzy podróżują o wiele więcej ode mnie, aby pochwalili się, jak to wygląda u nich.

Cofnijmy się zatem w czasie.

Jest wrzesień, rok 2013. Siedzę sobie „na paznokciach” (nie u tej Pani, do której chodzę teraz :D) i rozmawiamy z Olą o wakacjach. Żadna z nas nie była w owym roku jeszcze na wakacjach. Różnica tylko polega na tym, że Ola ma już coś niecoś poplanowane, a ja żyję w przeświadczeniu, że wakacje w tym roku już mnie ominęły i nigdzie nie pojadę. Skracając bardzo całą historię. Od Oli wychodzę z pięknymi paznokciami i planem na wakacje w listopadzie. Mojego męża nie trzeba było długo namawiać. W sumie to w ogóle nie trzeba było namawiać. Lecimy w listopadzie do Tajlandii. To były pierwsze „prawdziwe” wakacje na własną rękę. Mówię „prawdziwe”, bo co roku jeździliśmy na własną rękę gdzieś w Polskę, ale za granicę jednak zawsze z biurem.

Tajlandia. Ko Phi Phi

W listopadzie wsiadamy do samolotu z opłaconym noclegiem tylko na 2 noce w Bangkoku, reszta to spontan. Zaplanowany spontan oczywiście. Przez 2 miesiące czytamy z Olą wszystkie przewodniki i strony w Internetach. Wiemy, co chcemy zobaczyć. Nie wiemy tylko jak nam się spodoba, dlatego wszystkie noclegi kupujemy na bieżąco. To były pierwsze takie wakacje, na których poczułam, że jestem sobą i nikt mi nie mówi „jak mam żyć”. Dodatkowo śpię w różnych miejscach, w domku na drzewie, w mieszkaniu, w hotelu. Jeżdżę tymi samymi środkami transportu, co mieszkańcy kraju. Jem razem z nimi. Od tamtej pory nie wyobrażam sobie wyjazdu zorganizowanego.

Jeśli śledzicie mojego Instagrama, to wiecie, że w listopadzie zeszłego roku prawie zrobiłam ten błąd (oczywiście w moim mniemaniu) i prawie wykupiłam wakacje all inclusive. To rozczarowanie i ten smutek, jaki mi towarzyszył podczas wychodzenia z biura podróży jest nie do opisania. Ale jak to? Zero researchu? Zero szukania? Zero rozmów? Gdzie ta adrenalina? Jeszcze nie dojechałam do domu, a już wiedziałam, że nie polecimy na Kretę, no way. To znaczy, tak, polecimy kiedyś na Kretę, ale sami, bez biura podróży.

Ruszamy z moim planowaniem.

Idealnie, planowanie wakacji zaczynamy rok wcześniej (niektórzy w tym czasie kupują oferty First Minute, więc to nie jest tak, że robimy coś nie wiadomo jak wcześnie). Chociaż ja już wiem dzisiaj, że dobrze jest sprawdzać ceny lotów zwłaszcza w różne kierunki przez cały rok, żeby się orientować, kiedy faktycznie opłaca się kupić bilety.

Tarifa

Transport do celu

Jeżeli jest to wycieczka typu Eurotrip własnym samochodem, to transport mamy ogarnięty (pamiętając, że do ogarnięcia mamy trasy, tankowania, winiety itp.). Sprawa „komplikuje się”, jeśli chcemy wynająć inne auto albo kampera. Ale tutaj doświadczenia nie mam😊

Natomiast, jeśli wybieramy kierunek, gdzie chcemy dostać się samolotem, to lot jest czymś, co wykupuję najpierw. To mi daje ramy czasowe, w których mam szukać innych rzeczy. To jest również mój deadline (ostateczny termin:D) na wszystkie zadania przed wyjazdem: różne zakupy, dokumenty, szczepienia itd. Najpierw sprawdzam przez Skyscanner, jakimi liniami lotniczymi dolecę tam, gdzie chcę, a potem na bieżąco co parę dni sprawdzam jak się mają ceny. Gdy mam kupiony lot, przechodzę do następnego punktu.

Nocleg

Najpierw szukam na Booking.com oraz Airbnb. Ale np. lecąc do Hiszpanii wiem, że mogę również szukać na stronach Idealista oraz Tucasa. W zależności, czy chcemy być przez cały pobyt w jednym miejscu, czy w kilku, rezerwuję noclegi. Albo też sprawdzam jedynie ceny w danych miejscach, żeby podczas bieżącego rezerwowania wiedzieć, czy cena jest do przyjęcia, czy też nie.

Transport podczas pobytu

Mając samolot i nocleg oraz zarys podróży, mogę podjąć decyzję, czy potrzebujemy samochodu, czy też będziemy poruszać się komunikacją dostępną na miejscu. Jadąc z dziewczynkami i wynajmując auto, muszę również wziąć pod uwagę foteliki samochodowe. Czy można je wynająć? Czy bardziej opłaca się je zabrać ze sobą w samolocie? Jeśli lecimy dalej, przyda nam się również Międzynarodowe Prawo Jazdy. Jeśli nie wynajmujemy samochodu, sprawdzam czym i gdzie dostanę się w danym kraju, żeby na podstawie tego sprawdzić, co opłaca się zobaczyć, a co lepiej sobie odpuścić. Niekiedy da się też już od razu online kupić bilety np. na pociąg, co też nam oszczędzi czasu kupowania ich na miejscu.

Conil de la Frontera

Ważne sprawy

W zależności od tego, gdzie lecimy, musimy wziąć pod uwagę dokumenty. W tym roku lecimy w Europę, więc teoretycznie wystarczyłyby dowody. I dla nas wystarczą, ale z racji tego, że w przyszłym roku lecimy dalej, to od razu wyrobimy dziewczynkom paszporty, żeby dwa razy nie przechodzić przez przeprawę z urzędami.

Inne dokumenty to wszelkiego rodzaju wizy, winiety oraz pozwolenia. Ale tu już sprawa zależy od tego, gdzie chcemy się dostać. Stany Zjednoczone póki co są w strefie „polecimy tam może za 15 lat”, więc nie orientuję się w temacie. Do Tajlandii natomiast wizę turystyczną wydają na lotnisku.

Związane z dokumentami jest również wyrobienie karty EKUZ (przy wakacjach w Europie) oraz wykupienie ubezpieczenia. Ja do tej pory zawsze korzystam z Planety Młodych. Zarówno w Tajlandii, jak i w Hiszpanii opieka mnie nie zawiodła.

Dodatkowa sprawa – szczepienia. Na stronie Medycyny tropikalnej albo Szczepienia dla Podróżujących sprawdzam, jakie szczepienia obowiązkowe i zalecane są nam potrzebne i ile wcześniej musimy się zaszczepić.

Plan podróży

W zależności gdzie się wybieramy robię plan elastyczny lub listę miejsc i rzeczy do zobaczenia. Czym one się różnią? Plan elastyczny polega na tym, że konkretnie każdego dnia piszę, co bym chciała zobaczyć. Tak na przykład było w Warszawie w zeszłym roku, że sprawdzałam wszystko wcześniej, żebyśmy „zaliczali” jak najwięcej rzeczy, które są blisko siebie, a nie latali w cały świat i niepotrzebnie tracili czas. Jest to plan minimum i maksimum. Czyli zakładam, że minimum uda mi się zobaczyć powiedzmy 3 miejsca – i one idą na górę listy danego dnia, każde kolejne może się uda, może nie. Bez ciśnienia. Jak nie było dziewczynek to można było gonić, można było wyciskać z czasu i z miejsca jak najwięcej. Obecnie plan musi uwzględniać również miejsca na posiłki, gdzie można zjeść, żeby nie tracić czasu na szukanie miejscówki, jak któraś stwierdzi, że JUŻ WŁAŚNIE TERAZ jest głodna. Dodatkowo plac zabaw, albo inna atrakcja dla nich. Umówmy się – zwiedzanie ma być dla nich zabawą, a nie przykrym obowiązkiem. No dobrze, to jest plan elastyczny. A lista? Lista polega na tym, że nie określamy dni, kiedy coś nastąpi, nie określamy, czy coś zrobimy. Spisujemy tylko luźną „listę życzeń”. Tak robię w tym roku. Wypisuję miasta i miejsca, które chcę zobaczyć, a co się uda, zobaczymy, jak dolecimy.

Conil de la Frontera

Bagaż.

Ja oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie miała przygotowanej listy potrzebnych rzeczy. Osobna dla dziewczynek, osobna dla mnie i jedna organizacyjna (czyli np. apteczka, rzeczy kuchenne itp.). Mój mąż pakuje swoje rzeczy sam, on nie potrzebuje listy, bo wszystko ma w głowie 😀 Dlatego wie tylko do kiedy ma mi wyciągnąć wszystko, co chce zabrać, bo potem ja bawię się w walizkowy Tetris 😊

Podróż 😊

I tak, mając wszystkie poprzednie punkty odhaczone można lecieć/jechać/płynąć, w swoją podróż.

Nasza podróż już 9 lipca. A zanim to nastąpi, jeszcze kilka osób pochwali się, jak wygląda to u nich. Ciekawi?

Do tego projektu zaprosiłam kilka osób, cudownych osób, które śledzę, czytam od lat.

W ciągu najbliższych 2 miesięcy poznacie, jak to wygląda u nich. Kto to jest? Edyta Zając, Natalia z TasteAway, Ola od Dużych Podróży, Vanessa z ViajerosCallejeros, Adrián z MolaViajar, Adrianna z Alabasterfox oraz Marta z SuperStyler. Być może uda się namówić jeszcze kogoś. Jeśli jesteście ciekawi, jak to wygląda u innych, dajcie znać, może uda mi się zrobić wywiad 😉

K.


6 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *